Tymi starociami zaraziłam swoją najstarszą córkę (tak myślę). Jakiś czas czas temu była z nami (ze mną i moim mężem) na giełdzie staroci. Kupiła taki oto "zydelek" z wikliny :-) Małe cudeńko zostało odnowione, teraz jest pomocnikiem przy zakładaniu butów.
Po małej, delikatnej przeróbce wygląda tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz